Warszawa w Paryżu
z wizytą w Palmier na Żurawiej


Choć mało jest branż podlegających kaprysom mody równie silnie co gastronomia, to niedawne zamknięcie Szpilki wstrząsnęło bywalcami stołecznych lokali. Koniec działalności ostatniego z trzech kultowych lokali na placu Trzech Krzyży zerwał symboliczną nić łaczącą ten rejon z dwudziestowieczną warszawską bohemą, brylującą między Czytelnikiem na Wiejskiej a PIW-em przy Foksal i świetnie opisaną choćby przez Leopolda Tyrmanda.

Ale nie wszystko stracone. Dobrym tego przykładem jest działalność Grupy Warszawa – założycieli Warszawy Powiśle, Syreniego Śpiewu i Stacji Mercedes - miejsc, które nie tylko momentalnie zdobyły serca warszawiaków, ale też trwale zmieniły geografię miasta, wprowadzając życie na opustoszałe i zapomniane Powiśle.

Kolejną przestrzenią do odzyskania jest Żurawia - elegancka ulica sąsiadująca z coraz bardziej opustoszałym placem Trzech Krzyży, na którym luksusowe butiki i sieciówki z kawą wyparły ukochane lokale warszawskich bywalców.

Zadanie nie jest łatwe. Ulica Żurawia, choć pełna restauracji i lunchowni, nie słynie raczej z luzu i fantazji. Otaczające ją City determinuje biznesowy charakter spotkań, sztywność kelnerów i oficjalność strojów. Sytuacji nie ratuje monumentalna, socrealistyczna architektura, raczej inspirująca do stworzenia nowego planu pięcioletniego niż do pogaduszek przy drinkach.

Warszawa w Paryżu

Opustoszała Warszawa w dniach szczytu NATO sprzyja jednak niezobowiązującym, leniwym popołudniom przy lampce wina, dlatego odwiedzam Palmier z nadziejami tyleż na smaczne jedzenie, co na niewielkie obłożenie w restauracji, a o to, jak przekonują bywalcy - wcale nie tak łatwo. Na szczęście już na wejściu okazuje się, że na foie gras nie będę czekać zbyt długo - pomiędzy grupami stylowo ubranych mężczyzn i kobiet udaje mi się znaleźć kilka wolnych miejsc. Z uznaniem spoglądam na klasyczne wnętrze z elementami stylu kolonialnego, tak charakterystycznego dla kultury francuskiej - hokery z turkusowego pluszu, marmurową salę z antresolą utrzymaną w tonacji luksusowej czerni i palmy nadające lokalowi nutę egzotyki. Ale decyduję się na kontemplowanie wyważonych proporcji luksusu i sentymentalnej elegancji z przestronnego tarasu ze strzelistymi kolumnami - z tej perspektywy ulica Żurawia wygląda jak jedna z cichych uliczek prowadzących do Champs-Élysées.

“Paryskość” kuchnii Palmiera

“Paryskość” kuchnii Palmiera jest taka, jak samo miejsce - rozpostarta pomiędzy dużymi ambicjami, a przyjemną dla podniebienia lekkością ostatecznego rezultatu. Dobre składniki, nieprzeładowana karta, rzetelna i chętnie angażująca się w rozmowę obsługa i niewygórowane ceny pozwalają polecić restaurację jako towarzyską bazę wypadową do dalszych przygód w sercu stolicy.